Filozofia anty-sukces

Gospodarka sieciowa opiera się na współdzieleniu, ale zachodzi coraz szybciej proces wynaturzania tego zjawiska. To zdaje się być normalne, ale dochodzimy do niebezpiecznego zastępowania każdego kliknięcia pieniądzem, co oznacza, że gro ludzi przestaje znajdywać dla siebie odpowiednie miejsce w Sieci. Wchodzimy do sieci masowo, ale zazwyczaj ograniczamy się do czynności zakupowych lub informacyjnych. Mało i rzadko kiedy korzystamy z Sieci zawodowo i wypoczynkowo. Prowadzi to do wypaczenia samej sieci w stronę bardzo ostrego, bo pierwotnego kapitalizmu. Należy przy tym pamiętać, że jest to kapitalizm sieciowy, a więc opiera się na dzieleniu i międzyludzkich relacjach. W Sieci sukces osiąga się nie przez jednostki, ale przez działania grupowe, stąd filozofia anty-sukces jednostki. W Sieci bardziej wygrana grupy, aniżeli zwycięstwo jednostki są wyznacznikami celów.

Wszystkie dotychczasowe książki z półki “Jak odnieść sukces” trzeba oddać do antykwariatu. Jeśli większość z nas 10% czasu dziennie spędza w Sieci, to warunki osiągnięcia sukcesu są już inne i przez to muszą mieć inne założenia fundamentalne. Na czoło czynników istotnych wysuwa się społeczna odpowiedzialność (brawo dla Ph. Kotler). I to jest ostatnia faza marketingu, którą udało się przewidzieć w sposób akademicko-uniwersytecki (wszelkie inne założenia są pochodną tej). Wróciliśmy niejako do początku naszej drogi i mamy na plecach wielki bagaż doświadczeń idealistycznych i kapitalistycznych.

Jeden z ciekawszych nurtów mówi o plemionach. Myślę, że był to szybki etap, który minął co najmniej do czasu zawalenia się gospodarki realnej. Czyli wtedy, kiedy wirtualnych renterów zacznie niepokoić los malutkich, możemy spodziewać się większych rys w tkance świata wirtualnego. Oczywiście świat wirtualny nie może istnieć bez świata wirtualnego (chyba, że ten na dłużej pokonał barierę czasu). Zanim jednak dojdzie do samego końca, być może uda się zrobić jakąś sensowniejszą nakładkę samej cywilizacji wirtualnej? I hope…

Jesteśmy więc jeszcze w świecie, który pamięta zalążki swojej cywilizacji (mam tu na myśli wyłącznie świat wirtualny). I dopóki będziemy pamiętać o jej korzeniach, będziemy budować ten świat na silnych fundamentach. I nie chodzi mi tylko o jakąś wyidealizowaną przyszłość jakiejś wyidealizowanej wspólnoty, ale o rynek – biznes.

Pomagać innym zrozumieć (dzielić się wiedzą)

Oczywiście nie biorę pod uwagę możliwości dzielenia się informacjami objętymi umowami. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany. Mam tu na myśli przede wszystkim rzetelne podejście do obsługi klienta. Oczywiście wiadomo, że sprzedaż jest sprzedażą, ale w takim przypadku zachęcam do odmawiania przyjęcia zlecenia do realizacji (jest to rada zarówno dla mnie, jak i dla wszystkich innych). Może i ociera się to o zniechęcanie klientów, ale trudno, jeśli mam być szczery, to wolę aby klient odszedł i nie wrócił aniżeli wrócił niezadowolony.