Integracja Baselinker ze sklepem internetowym IdoSell

Opinie mogą być różne, fakty mówią same za siebie. Dla jednych integracja Baselinker ze sklepem internetowym IdoSell (dawniej IAI) nie ma większego sensu, bo obydwa oprogramowania mają do zaoferowania wiele zbliżonych funkcji, dla drugich integracja taka ma sens ze względu na chęć wykorzystywania potencjału obydwu systemów (jest bowiem kilka takich rzeczy, na które pozwala jedno oprogramowanie, a drugie nie). I w końcu są i tacy sprzedawcy, którzy wykonują integrację pomiędzy tymi silnikami e-commerce po to, aby w przysłowiowym “biegu zmienić konia”.

Nie potrafię jednym słowem odpowiedzieć na pytanie, czy da się, czy też nie da się wykonać integracji pomiędzy Baselinker i IdoSell. Z jednej strony da się wykonać wiele operacji, które mają znamiona integracji systemowej, z drugiej strony często w trakcie prac z wykorzystaniem obydwu silników zachodzi potrzeba wyłączenia tych opcji, których odpowiedniki włączono na drugim systemie. Tak czy inaczej można konfigurować je w taki sposób, aby móc pracować na obydwu systemach… Trzeba jednak umiejętnie lawirować pomiędzy nimi.

To co w trakcie prac integracyjnych między tymi dwoma platformami jest najważniejsze, to nie tylko wiedza na temat opcji, ustawień i konfiguracji, ale i możliwości obydwu systemów, praktycznych skutków wykonanych operacji dla innych podzespołów, możliwych do osiągnięcia efektów oraz umiejętności zadawania odpowiednich pytań pracownikom supportu, tj. pomocy technicznej Baselinker i IdoSell. Jeśli do tego procesu dochodzi jeszcze potrzeba integracji (lub przemianowania sposobu synchronizacji) innych oprogramowań z rodziny marketplaces, kurierów, hurtowni, itp.., to oczywiście wszystkie powyższe konieczności należy mieć też na uwadze w stosunku do tych oprogramowań. Bardzo często okazuje się bowiem, że nawet jeśli sprzedawca nie ma wielu powiązań z innymi silnikami e-commerce, tak takie powiązania zaraz dochodzą. Głęboka konfiguracja wymaga, jeśli nie wiedzy na temat wszystkich oprogramowań, to przynajmniej umiejętności logicznego myślenia i cierpliwości w relacjach z pracownikami pomocy technicznej różnych oprogramowań.

Konfiguracja integracji pomiędzy-systemowej nie jest ani prosta, ani łatwa, ani też szybka. Choć osobie, która wcześniej już zajmowała się tego typu integracjami, niuanse konfiguracji dla większości opcji będą już przynajmniej przebyte, a nawet i lepiej przeanalizowane i skonfigurowane, tak różne potrzeby sprzedawców, różne początkowe konfiguracje magazynów oraz możliwe do wyboru ścieżki integracji wymuszają indywidualne podejście i niekiedy potrzebę ponownej analizy przebytych już w przeszłości ścieżek…

Wszystko to, wielość zmiennych, możliwe ścieżki procesowe, mnogość znaków zapytania, różne interpretacje odpowiedzi pracowników pomocy technicznej, różne osobowości sprzedawców i różne tempo pracy (niekiedy występuje permanentny brak czasu na kontrolę wprowadzanych zmian), skutkuje tym, że konfiguracja serwisów sprzedażowych z prostej może przeinaczyć się w czasochłonną. Z pracą konfiguracyjną jest jak z pogodą w górach…. wbrew prognozą szybko można nas zaskoczyć burza.

Stąd, nawet kiedy klient zapewnia, że sprawa jest prosta, albo że chodzi o małe zmiany w konfiguracji jednego, czy drugiego oprogramowania e-commerce, do opinii takiej podchodzę z pewną dozą dystansu. Oczywiście, niekiedy faktycznie tak jest, że “przeklikanie” kilku opcji wpłynie pożądanie tylko na właściwy cel realizacji zlecenia… Niekiedy jednak jedna zmiana rodzi kolejne i jak w klockach domino powstaje “tsunami nieprzewidzianych konsekwencji”. Czy mi się to zdarzyło? Tak. Czy jestem w stanie je przewidzieć? Zazwyczaj tak. Czy próbuję temu jakoś zaradzić? Ot… dobre pytanie.

Integrację pomiędzy systemami sprzedażowymi, marketingowymi, czy też magazynowymi należy przeprowadzać wolno, tzn. wprowadzając zmiany krok po kroku. Najlepiej przy tym pracować na sandboxie, jeśli jednak nie ma takiej możliwości, to zanim wdepnie się na przysłowiową “minę”, należy dobrze wybadać “teren”, tzn. poświęcić odpowiednią ilość czasu na to, aby przyjrzeć się dotychczasowej konfiguracji. Lepiej zatrzymać wdrożenie i poddać nawet najbardziej oczywistą kwestię konsultacji z pracownikiem supportu każdego oprogramowania, które bierze udział w integracji, aniżeli na ślepo wykonywać operacje i liczyć na łut szczęścia. Trzeba mieć w sobie trochę odwagi cywilnej i zatrzymać linię produkcyjną, jeśli ta idzie za szybko lub jeśli klientowi zależy na kolejnych zmianach zanim dotychczasowe wdrożenia nie zostaną odpowiednio przeanalizowane i przetestowane. Jak to się mówi “pośpiech jest zalecany przy łapaniu pcheł”, jeśli jednak pracuje się na systemach e-commerce, gdzie w grę wchodzą nie tylko pieniądze, ale porządek pracy, interakcje pracownicze, to na magazynie inaczej aniżeli w dziale finansowym, lepiej nie podejmować żadnych decyzji, aniżeli podjąć decyzję nieświadomą i możliwe, że błędną. Mam doświadczenie fabryczne, pracowałem zarówno na linii produkcyjnej, jak i przy niej… Stąd wiem, jak często wiele operacji wykonywanych jest nieświadomie i jak mało wysiłku poświęca się w tłumaczenie ludziom, co tak naprawdę robią. W moim przekonaniu jednak, jeśli człowiek coś robi, to bierze za to pełną odpowiedzialność (nawet jeśli stoi obok), dlatego powinien stronić od podejmowania nieświadomych decyzji, zwłaszcza jeśli są to decyzje o konsekwencjach systemowych. Zasada jest prosta, jeśli zapala się w głowie kontrolka, zapalasz ją na stanowisku pracy… Namyślasz się, przeprowadzasz analizę, dochodzisz do wniosków i gasisz kontrolkę. Jeśli komuś to przeszkadza, jeśli ktoś uważa, że dany problem można rozwiązać mitycznym “jednym kliknięciem” lub, że to powinno trwać “5 minut”, to na swoich kontach sprzedażowych może klika i zaznacza co przysłowiowa “dusza zapragnie”. Bez urazy, szanuję sprzedawców i uwielbiam swoich klientów, nawet tych którym brakuje cierpliwości (mam za sobą służbę wojskową, nie obrażam się, “gdzie drwa rąbią tam wióry lecą”, “chłopaki nie płaczą”)… Ale “z niejednego pieca chleb jadłem” i pracuję już na tyle długo na systemach informatycznych, że wiem iż w wielu sytuacjach trzeba zachowywać się asertywnie, aby nie narobić nieodwracalnych szkód.

Aktualizacje do oprogramowań sprzedażowych wykonywane są na bieżąco, o części z nich jesteśmy informowaniu o zmianach w częstotliwości 1-2 tygodniowej. Aktualizacje wykonywane są na ponad 50 głównych oprogramowaniach komercyjnych i pluginach liczonych w setkach, jak nie tysiącach. Dokładne zapoznanie się ze specyfikacją każdej dokumentacji graniczy z cudem, czasu ledwo czasu wystarcza na pobieżne zapoznanie się z nadsyłanymi newsletterami. Zazwyczaj większość doświadczonych e-handlowców zdaje sobie sprawę z tego, że proces konfiguracji raz może przebiegać w sposób szybki i prosty, a za drugim razem ilość problemów rozciąga go na kilka dni. Im więcej programów chce się skonfigurować, im więcej integracji chce się wykonać, tym więcej pod-procesów trzeba ustawić, przeanalizować i sprawdzić (przetestować).

Niekiedy w wyniku pracy konfiguracyjnej powstaje materiał uboczny określany mianem raportu z integracji. Raport taki powstaje najczęściej nie dlatego, że klient sobie go życzy (choć niekiedy faktycznie dostaję takie prośby), ale z dwóch względów. Po pierwsze dlatego, że w polityce firmy założyłem iż każdorazowo po pracy nad określonym problemem wysyłam rozliczenie czasowo-kosztowe wraz z informację na temat wykonanych prac. Niekiedy, jeśli wszystko odbywa się zgodnie z planem, wykonaną pracę opisuję jednym zdaniem. W przypadku niektórych prac konfiguracyjnych przedstawiam więcej informacji, zarówno dlatego, że mogę się tymi informacjami posiłkować w przyszłości (proces konfiguracji może być dość czasochłonny, wieloaspektowy, więc w raporcie umieszczam niekiedy też informacje na temat tego co trzeba zrobić lub gdzie może leżeć problem). Zawsze powtarzam, że jeśli w raporcie nie ma pytań lub próśb, a takie zawsze odpowiednio oznaczamy (?), to raportu w ogóle nie trzeba czytać, a na nasze e-maile nie trzeba odpowiadać. Raport o stanie prac jest raportem wewnętrznym, materiałem ubocznym, wynikającym z przyjętej polityki o oczekiwań wobec relacji zdalnych. Niemniej jednak, dzięki tego typu raportom, które dla wielu sprzedawców stanowią też materiał quasi szkoleniowy, wszyscy lepiej poznajemy swoje potrzeby, jak i ograniczenia i możliwości danych silników sprzedażowych. Choć komunikacja mailowa, podobnie jak komunikacja blogowa, są czasochłonne, to z naszej strony mogą Państwo zawsze liczyć na rzetelne podejście do wykonywanych powinności.

Co do samej integracji tych dwóch oprogramowań, to wymaga ona dość dobrego rozeznania w sposobie pracy obydwu systemów. Ilość opcji, możliwych scenariuszy konfiguracji oraz wielość problemów mogą przysporzyć o gorączkę i ból głowy. Jeśli nie mieliście Państwo wcześniej do czynienia z tego typu synchronizacją, a chcielibyście przeprowadzić ten proces dla celu np. lepszej synchronizacji stanów magazynowych, synchronizacji zamówień z różnych serwisów aukcyjnych, czy usprawnienia procesów księgowo-rachunkowych, to zapraszam do kontaktu i współpracy. Mamy bogate doświadczenie w konfiguracji serwisów marketplaces i sklepów internetowych, tak za pomocą integratorów takich, jak np. Baselinker, jak i modułów wewnętrznych (pluginów sklepowych). Oferujemy rzetelną obsługę klienta, cierpliwość i pomoc w rozwiązaniu nawet najtrudniejszych problemów integracyjnych.